Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   57
          

Piotr "Dude" Olzacki


Witam Was w nowym, miejmy nadzieje lepszym roku. Z okazji zmiany licznika, zamiast pięciu różnych gier (jak to było do tej pory), postanowiłem przypomnieć Wam kardridż, do którego dążył każdy posiadacz Pegasusa. Przed Wami Złota Piątka!



BIG NOSE FREAKS OUT
Od razu wspomnę, że na Złotej Piątce mamy dwie gry z wielkonosym jaskiniowcem. Pierwszą z nich jest właśnie BIG NOSE FREAKS OUT. Fabuła jest prosta i tematyczna. Nasz bohater zostaje obrabowany i szuka sprawcy tej zbrodni po całym, naprawdę dziwnym jak na tamtejszą epokę świecie. Podczas naszej pogoni za sprawiedliwością będziemy przemierzać lasy, jaskinie, kopalnie, miasta jak również lokacje, które bardziej przypominają grę o Jetsonach. Całą podróż znacznie ułatwia nam przyrząd podobny do deskorolki, dzięki któremu szybciej się przemieszczamy, tudzież robimy jakieś trikulce. Naładowane sekretami plansze i magnez wbudowany w grę nie pozwolą nam się nudzić przy tej pozycji!

BIG NOSE FREAKS OUT


MICRO MACHINES
Zdecydowanie najbardziej rozrywkowa pozycja z tych tytułów! Przy MICRO MACHINES wreszcie odkryłem do czego służy brat, ile to razy maltretowaliśmy pady i prześcigaliśmy się wzajemnie. Gra to „symulacja” wyścigów modeli różnych maszyn z dziedziny motoryzacji. Wcielając się w jednego z wielu pilotów dosiadamy odpowiedni pojazd i jedziemy, płyniemy bądź latamy, w zależności od tego jaką wybierzemy konkurencje. W trybie dla jednego gracza pędzimy ku wygranej całego turnieju, najpierw wybieramy swojego zawodnika, przechodzimy eliminacje, dobieramy przeciwników i zaczynamy właściwą grę. Natomiast w trybie dwuosobowym ścigamy się z drugim graczem. Multiplayer jest oparty na czymś w rodzaju fragów, gdy wyprzedzimy przeciwnika (dosięgniemy końca ekranu) dostajemy punkt. Rozgrywka jest prosta i przyjemna, gra się fantastycznie nawet dziś, toteż z pełną odpowiedzialnością tych słów mogę stwierdzić, że jest to jedna z lepszych gier do młócenia we dwóch. Szkoda, że mój pad się rozłożył...

MICRO MACHINES


THE FANTASTIC ADVENTURES OF DIZZY
Dizzy- najsławniejsze jajo świata. Chyba każdy z nas miał przyjemność zaznajomić się z tym bohaterem. Gier z jego imieniem wyszło dosyć sporo, ale jedna jest co najmniej wybitna! Mowa tu oczywiście o THE FANTASTIC ADVENTURES OF DIZZY. Jest to przygodówka o niezbyt wyszukanej fabule, jednak motywy i czar w niej zawarty kreują ją na najlepszą na tą konsole (jakiś sprzeciw?). Okrutny czarnoksiężnik Zaks porwał ukochaną Dizzy’ego i rzucił urok na poszczególnych członków jego rodziny. Zdesperowany rusza w teren za sprawcą w celu odbicia ukochanej i pokazaniu Zaksowi, że nie zadziera się z kolesiami z jajami. W grze napotykamy się na różne przedmioty, których jest naprawdę sporo i praktycznie każdy ma swój wkład na jej ukończenie. Rozgrywka też nie należy do najłatwiejszych, więc całość tworzy naprawdę twardy orzech do zgryzienia, raczej tylko dla hardkorowców. W dwóch słowach: prawdziwy killer!
THE FANTASTIC ADVENTURES OF DIZZY


ULTIMATE STUNTMAN
To z kolei najsłabsza, jak na mój gust produkcja na Złotej Piątce. Najsłabsza, ale w żadnym wypadku nie słaba! Jest to połączenie ostrej jazdy z platformówką. W grze wcielamy się w bohatera, na którego wołają Ultimate Stuntman, naszym zadaniem jest uwolnienie panny Jenny Aykroyd, którą porwał Dr. Evil (nie Emill :P). Gra przez cały czas trzyma się jednego schematu: rajd, piechota, wspinaczka, boss. Najpierw łapiemy za jakąś furę, następnie przemierzamy daną okolice na piechotę, a na sam koniec wspinamy się na szczyt, zwieńczenie danej planszy w celu kasacji bossa poziomu. Jakkolwiek (nie)zachęcająco by to wszystko wyglądało, tytuł przynajmniej wart głębszego poznania!

ULTIMATE STUNTMAN


BIG NOSE THE CAVEMAN
Tutaj kolejna perełka. Tym razem nasz jaskiniowiec będzie ganiał na własnych nogach. A za czym będzie ganiał? Przecież trzeba coś jeść, na swoje nieszczęście wielkonosy obrał sobie za zdobycz cwanego ptasznika, który ucieka mu po całym świecie. W tej części będziemy przemierzać już bardziej wiarygodne lokacje, które choć podobne do siebie i nieco schematyczne, są bardzo urozmaicone. Kości zbierane podczas gry służą jako pieniądze, można za nie kupić różne bonusy czy powerup’y.

BIG NOSE THE CAVEMAN


Takie rozwiązanie jest bardzo dobre i dolewa jeszcze więcej miodu, do i tak przepełnionego już garnka. Gra jest naprawdę świetna, tytuł konieczny do przejścia!



  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   57