Ta recenzja będzie krótka i prosta. Dokładnie taka, jak gra, którą w niej wam przedstawię. Klub Konesera w pierwszym numerze SS-NG 2005 roku zaczynam dziewięcioletnim już SCREAMER’em!
|
|
PIĘKNO TKWI W PROSTOCIE
Zapomnij o tuningu, o pomocy pilota. Zapomnij o optymalnym wykorzystaniu silnika czy unikaniu wypadków. Żadna z tych rzeczy nie będzie ci potrzebna, ponieważ w tej grze wybierasz samochód i wciskasz gaz. To wszystko. Proste, prawda?
Sęk w tym, że się sprawdza. Wybierać możemy spośród fikcyjnych samochodów, takich jak Shadow, Tiger, Hammer, Rising Sun [mój ulubiony, choć jeden ze słabszych], Panther, Yankee czy Rocket Car. Takie fikuśne nazwy pozwoliły autorom gry uniknąć płacenia dużych opłat za wykorzystanie poszczególnych marek w grze. Tak naprawdę więc lista samochodów prezentuje się następująco: Lamborghini Diablo, Ferrari F40, Bugatti EB110, Mitsubishi GT-3000, Porshe 911 i Corvetta.
Następnie wybieramy skrzynię biegów - automatyczną [dla początkujących] bądź manualną, której umiejętne użycie nieco usprawnia funkcjonowanie naszego samochodu na trasie. I to by było na tyle. Opanowanie całej gry zajmie bardziej opornym użytkownikom pieców nie więcej niż 5 minut. Tak więc choć SCREAMER reklamowany był jako wyścigi, jest tak naprawdę zręcznościówką. Bardzo, bardzo miodną zręcznościówką.
W GARAŻU
Grać możemy za pomocą klawiatury lub joysticka. Mój ostatni joy stopił się, gdy na godzinę zostawiłem go tuż pod lampką. Zbyt bliski kontakt z żarówką zaowocował potwornym smrodem palonego plastiku w całym domu, więc od tej pory skazany jestem na klawiaturę. Kierowanie sprowadza się do strzałek odpowiedzialnych za przyspieszanie, hamowanie i zmianę kierunku oraz - w przypadku samochodu z manualną skrzynią - do zmiany biegów. Fizyka pojazdów i trasy jest tak uproszczona, że nie bardzo musicie sobie zawracać głowę takimi bzdurami jak redukcja przed zakrętem.
|
Grafika jest bardzo przyjemna dla oka. Szybko przestaje się zwracać uwagę na pikselozę. Przy prędkości ponad 300km/h krajobraz zmienia się tak szybko, że i tak nie ma czasu na przyglądanie się otoczeniu na każdej z ponad 10 tras [bazowo jest ich 6, resztę można odblokować poprzez kolejne zwycięstwa w pucharze]. Muzyka i dźwięki... cóż. Ryk silników jest bardzo, ale to bardzo głośny i to powinno nam wystarczyć.
Gra jest prosta nie tylko pod względem obsługi - przeciwnicy także nie stanowią większego zagrożenia. Odrobinę psuje to graczowi zabawę, ale za to gra świetnie sprawdza się, gdy mamy kilka minut do wyjścia z domu i chcemy szybko rozegrać jeden wyścig. Zapewniam, że odpalając SCREAMER'a zrobimy to szybko, przyjemnie i bardziej bezstresowo niż w NFS: UNDERGROUND.
META
Ostatnio zastanawiałem się, dlaczego mamy kilkadziesiąt razy mocniejsze komputery niż 10 lat temu, a gry często gęsto gorsze niż wtedy. Dziwne, prawda? Gdyby wprowadzić nowy parametr oceniania, a mianowicie ilość miodności na megabajt programu, to SCREAMER zostawiłby daleko w tyle większość nowoczesnych produkcji. O czym zapewniam was ja, Genosha, z łaski DRIZITA recenzent SS-NG. Howgh!
PS. Screenshoty bezczelnie ukradłem z Gamespota, za co przepraszam. Program do ich ściągania mnie nie lubi i czasem płata figle.
|
|
|
|