Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   19
                   

Wojciech "Keiran" Skitał


PRODUCENT: Avalon Ltd.    DYSTRYBUTOR: Akella   GATUNEK: Strzelanina   WWW: http://www.akella.com/sabotain/
Przyjęło się sądzić, że z całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej tylko w Polsce nadal robią kiepskie gry. Jako przykłady sukcesu podaje się firmy czeskie czy rosyjskie, ale jak się okazuje, to właśnie Rosjanie z Akelli dają dobry przykład jak nie należy robić gier.



Jak można się domyślić ze wstępu SABOTAIN nie jest grą dobrą. Zdenerwowało mnie to dość mocno, gdyż z tytułem tym wiązałem swego czasu dość duże nadzieje. Tyle, że jak się okazało po przejrzeniu źródeł to czekałem na ten tytuł w roku 2002. I to jest chyba główny powód porażki. Ale do rzeczy, SABOTAIN jest reklamowany jako RPG z widokiem FPP czyli naturalny konkurent dla Deus Ex, polski dystrybutor pisze nawet o podobieństwach do FALLOUT'a 2. Podobno uświadczymy tutaj także cyber-gotyckiego klimatu (ciekawe co to znaczy). O ile ot ostatnie brzmi raczej śmiesznie, to porównania do takich hitów RPG jak powyższe sprawiło, że spodziewałem się czegoś na poziomie. Na dodatek oczekiwania wzrosły po wielu godzinach gry w VAMPIRE BLOODLINES. Tak to jest gdy dwie gry w założeniach podobne ukazują się w bliskim sobie czasie, porównań uniknąć nie sposób.

(kliknij aby powiększyć)


Zanim zobaczymy menu tytułowe to możemy obejrzeć początkowe wprowadzenie. Jest to filmik bardzo chimeryczny i zrobiony dość dziwnie, bo pomimo tego, że zrobiony na enginie gry to został potem nagrany jako avi (tudzież inny filmik tego typu) i my oglądamy go po dość mocnej kompresji. Jak dla mnie jest to działanie dość dziwne, bo kafle kaleczą oczy. Także od strony reżyserskiej nie jest to nic wybitnego, nadmiar strzelania wyraźnie pokazuje na czym skupili się autorzy. Natomiast nie mogę się przyczepić do jego udźwiękowienia, kawałek muzyczny jest naprawdę fajny i z chęcią posłucham go sobie poza grą, jeśli tylko uda mi się go zdobyć. Gdy dotarłem do menu głównego spotkała mnie niemiła niespodzianka – zero muzyki, aż początkowo myślałem, że może mi głośniki szwankują. Poza tym menu jest bardzo standardowe, ale złe wrażenie pozostało. Przystępujemy do tworzenia bohatera (to jedyny związek z FALLOUT'em 2 jaki zauważyłem) a mianowicie wybieramy faceta mięśniaka lub zwinną pannę (niestety nie zmienimy imienia). Możemy ewentualnie zmienić niektóre umiejętności, ale wtedy stracimy bonusy.



Gdy już rozpoczniemy grę – rozczarowanie kolejne – brak właściwego wprowadzenia. Jedyne co dostaniemy to lakoniczną wiadomość od zwierzchnika. Nie wiadomo w kogo się wcielamy, co robimy i po co. Jak na grę reklamowaną jako RPG to bardzo poważna wada. Fabuła jest bardzo szczątkowa i co tu dużo mówić – po prostu słaba, wcale nie czuć w niej tego cyber-gotyckiego klimatu. Jak wygląda sam przebieg zabawy? Bardzo proste – idziemy tam gdzie mamy napisane (może to trochę potrwać, bo panowie z Akelli lubią duże przestrzenie) gadamy, idziemy w kolejne miejsce, gadamy lub strzelamy, idziemy z powrotem, gadamy i tak w kółko. Od czasu do czasu kupimy sobie jakiś lepszy sprzęt, ewentualnie samochód. Niestety nie ma z tego zbytnio dużej przyjemności, przedmioty zaprojektowane są kiepsko i nie trzymają się zbytnio klimatu. Natomiast jazda samochodem to porażka – model jazdy jest zwyczajnie bardzo drętwy. Właściwie przez całą rozgrywkę dokucza tutaj nuda, lokacje nie są zbyt ciekawe, mają bardzo dużo pustych przestrzeni, a poruszamy się po faktycznie dużych obszarach.
Elementów RPG jest bardzo malutko, bo przecież RPG to nie tylko rozwój umiejętności postaci, najważniejsze jest wcielenie się w postać, a tego raczej nie odczujemy. Misje które wykonujemy są ułożone w sposób bardzo liniowy, a dialogi z innymi postaciami są słabe i naiwne. W zasadzie większość gry sprowadza się do strzelania do hord wrogów, próżno tu szukać kilku podejść do jednego zadania. A strzelanie też jest zrobione słabo, głównie przez dziwną animację postaci. Interfejs jest bardzo średni, najbardziej razi bardzo brzydka kaflowata czcionka. Mamy podział na ekwipunek, implanty, zadania itp. Wygląda to tak jak reszta gry czyli słabo, ale w użyciu nie jest nawet najgorsze. W dzienniku zadań mamy dokładnie opisane co robić, więc raczej się nie pogubimy, przeciwnie – autorzy prowadzą nas za rączkę.



Pod względem graficznym gra zatrzymała się właśnie w roku 2002, a może i nawet wcześniej. Próżno tutaj szukać zaawansowanych efektów graficznych typu bump-mapping czy zaawansowane cienie. Lokacje są duże, ale bardzo puste, a na mapach nie dzieje się nic ciekawego. Również postacie nie grzeszą nadmiarem urody, wszystko wydaje się jakieś takie niedorobione. Trudno natomiast przyczepić się do muzyki – no poza tym nieszczęsnym brakiem jej w menu. Jeśli chodzi o lokalizację to można ją nazwać poprawną, jest, nie przeszkadza, ale równie dobrze mogłoby jej nie być. Instrukcja jest przetłumaczona bardzo porządnie, pudełko też, a w środku jest nawet całkiem niezły plakat. Kiepsko wypadły dialogi, ale trudno mi powiedzieć czy jest to wina lokalizacji, czy oryginału. Momentami rozmowy się strasznie nie kleją i nie widać w nich związku przyczynowo-skutkowego.



Gdybym miał powiedzieć komu polecić SABOTAIN to powiedziałbym najprawdopodobniej – nikomu. Jeśli lubicie RPG to jest tona lepszych pozycji, jeśli chcecie sobie postrzelać – również, hybrydy tych gatunków też się pojawiają – chociażby wspomniany Deus Ex, czy nowy Vampire Bloodlines. SABOTAIN jest brzydki i nudny, dlatego omijajcie go szerokim łukiem, no chyba, że nudzicie się śmiertelnie.

P3 800, 128MB RAM, 32MB akcelerator 3D, Direct X 8.0

Gra jak sprzed kilku lat, ale za cenę współczesną. Odradzam.


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   19