Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   17
                       

Przemysław "Pshemozz" Zawada


PRODUCENT:Firaxis    DYSTRYBUTOR: CD Projekt   GATUNEK: -    WWW:www.atari.com/pirates/pirates/index.php    CENA: 129,90


Dawno, dawno temu, w pewnej odległej Galaktyce złe Imperium całkowicie zajęło miejsce dobrej Republiki, która wegetowała sobie spokojnie przez kilka tysięcy lat. Ale na szczęście niedługo trwała ta nieciekawa sytuacja, gdyż znalazło się kilku śmiałków, którzy...... jak to nie ten dział? To nie Star Zone?..... Piraci? Gdzie?..... Co??? Że niby ja??? Eeee...., no dobrze. Khy... Khy..., a więc wracając do tematu głównego. Całkiem niedawno, bo jedynie 17 lat temu na świat wypłynęła gierka pt. Pirates! (po polsku „Piraci!”). Nie znacie Sida Meiera? No cóż zdarza się..., ale jego nie można nie znać!!!! I nie bez przyczyny piszę, że wypłynęła albowiem podstawową czynnością wykonywaną przez gracza było pływanie statkiem po Morzu Karaibskim i zgrywanie tytułowego pirata. Gra jak na owe czasy była niesamowita, super grafika, dźwięk, miodność, możliwość łupienia statków i zdobywania miast szybko uczyniły z niej, i słusznie, grę kultową. Ale to było 17 lat temu i do dzisiaj w tę grę grywali tylko nieliczni desperaci, którym wielgachne piksele przypominały dzieciństwo albo którzy mieli sprzęt niepozwalający na grywanie w coś nowszego. Ale to się zmieni i to już bardzo niedługo, albowiem ukazała się już gra pt. Sid Meier’s Pirates!



Tak więc znowu miecze w dłoń, przepaska na oczy, czarny kościak na maszt i ponownie ruszamy na podbój Morza Karaibskiego jako piraci siejący strach w całej okolicy, albowiem gra nie jest niczym innym jak remake’m hitu sprzed 17 lat.      Mimo, że na rynku pojawiła się już w listopadzie to dopiero na styczeń 2005 roku zaplanowana jest jej polska premiera, czego wiele osób już nie może się doczekać (17 lat czekali grzecznie a teraz taki poślizg, cierpliwość „szczura morskiego” zna swoje granice :) ). W każdym razie już w przyszłym roku (albowiem ten tekst powstaje jeszcze w starym, dobrym 2004 roku) będziemy mogli nacieszyć się zupełnie odnowioną wersją Piratów. Celem producenta (a jest nim nie kto inny jak Firaxis) było całkowite odświeżenie tej jakże kultowej gry i przystosowanie jej do dzisiejszych realiów, które jak wiadomo trochę już odbiegły od mrocznych lat osiemdziesiątych. Czy to się udało? Czy Sid Meier’s Pirates! powtórzy sukces sprzed kilkunastu lat? Na pewno nie będzie łatwo, zważając na to, ile na rynku mamy dostępnych dzisiaj gier a ile ich było dostępnych dawno temu ale na pewno gra nie jest bez szans.

(kliknij aby powiększyć)
Brać małego czy dużego?


Najpierw kilka słów wstępu do samej fabuły albowiem nie jest tak, że tylko sobie pływamy i łupimy, trzeba mieć jeszcze jakiś cel w życiu oprócz napadania bez przyczyny na niewinne statki. Nie ma to jak dobra wymówka. :)      Historia zaczyna się niewinnie podczas rodzinnej biesiady, na której nasz bohater ma... 10 lat. Tak jest, 10 latek, całkiem ładny warkoczyk na głowie i kieliszek jakiegoś trunku w ręku, biorąc pod uwagę restrykcyjne przepisy antyalkoholowe z tamtych lat zapewne był to sok pomarańczowy, wstrząśnięty, niemieszany. Otóż ta spokojna kolacyjka zostaje zakłócona przez przybycie złego człowieka o długich, siwych włosach (zapewne modna w tamtym czasie peruka) z bandą oprychów, który porywa wszystkich uczestników spotkania i zabiera ich gdzieś w wozie przerobionym na jeżdżący areszt (taki odpowiednik dzisiejszej policyjnej suki). I zapewne domyślacie się, że w tym całym zamieszaniu udaje uciec się tylko nam, tak więc naszym pierwszym celem jak wiadomo na pewno będzie dowiedzieć się, co się stało z naszą rodziną. Ale na szczęście nie zaczynamy kierować naszą postacią w wieku dziesięciu lat, gdyż nasz bohater powraca na

Wziąłem dużego


     Karaiby mając już 20 lat i pełną głowę pomysłów na życie. Pierwszym jego celem jest portowa tawerna, gdzie pewien uprzejmy barman podaje nam kilka papierków do wypełnienia. I tutaj po raz pierwszy gracz ma okazję podjąć kilka decyzji, wybieramy bowiem kilka ustawień gry, np. rok rozpoczęcia rozgrywki, od którego uzależniona jest sytuacja geopolityczna w regionie. Decydujemy się również rzecz jasna na poziom trudności i wybieramy także naszą specjalizację, np. biegłość w szermierce, co jest polecanym rozwiązaniem ze względu na swoją późniejszą przydatność (i nie chodzi tu bynajmniej o umiejętność wprawnej obsługi wykałaczki do zębów). Mamy także możliwość wybrania swojego imienia, które potem będzie postrachem całej okolicy a które będzie także używane w dialogach (za to plus dla autorów).
Po wykonaniu tych wszystkich niezwykle ważnych czynności uprzejmy barman zaprasza nas do wybrania pracodawcy. Mamy do wyboru czterech miłych i bardzo sympatycznych panów, którzy rekrutują nowych marynarzy do służby na statkach Francji, Anglii, Holandii i Hiszpanii. Wybieramy szybko któregoś z nich (albowiem sam wybór jest raczej symboliczny i nie ma wpływu na dalszą część gry) i już jako nowy marynarz trafiamy na statek. Ale to jeszcze nie koniec, na szczęście nie musimy długo czekać na rozwój wypadków. Otóż podczas szorowania pokładu wdajemy się w bójkę z chamskim nadzorcą (dzisiaj pozwalibyśmy go do sądu pracy za to) a jak to z bójkami przeważnie bywa, rozszerza się ona dalej, albowiem nasi towarzysze szybko przyłączają się i na statku wybucha ogólny bunt. I jak to w szczęśliwych zakończeniach bywa, nasz bohater dopada samego kapitana i powala go, dzięki czemu statek jest zdobyty a my jednogłośnie zostajemy przez załogę powołani na nowego kapitana.

Jego kapitan był mały


     W tym momencie już całkowicie przejmujemy kontrolę nad poczynaniami naszego świeżo upieczonego dowódcy a przed nami otwiera się cały bezkresny świat (czyli Morze Karaibskie z przylegającymi lądami). A możliwości mamy sporo. Możemy kierować nasz statek w którą stronę tylko chcemy a kieruje się nim naprawdę prosto – albo myszką klikamy na mapie i w tym kierunku obraca się nasz statek albo używamy dwóch klawiszy na klawiaturze numerycznej – jeden jest od skrętu w prawo, drugi od skrętu w lewo. Jakież to proste. Nie mamy przyśpieszenia ani hamulca albowiem nasza prędkość zależy już od siły i kierunku wiatru, o czym informuje nas kompas w lewym, dolnym rogu ekranu. Z kolei o możliwościach naszego statku informuje nas obrazek po prawej stronie – mamy na nim rozpisane, do jakiej czynności przypada klawisz klawiatury numerycznej. Oprócz wspomnianym sterowaniem możemy też np. zredukować lub rozłożyć wszystkie żagle, zapauzować grę, zmienić widok a także przejść do menu, gdzie znajdziemy np. mapę całej okolicy, informacje o naszym bohaterze, wpisy do dziennika pokładowego, ranking 10 najlepszych piratów (oczywiście jesteśmy na szarym końcu z cyferkami „0” przy wszystkich pozycjach) i wiele innych. Oprócz tego na ekranie głównym gry możemy użyć także lunety (pod prawym przyciskiem myszy), która pozwala dostrzec to, czego nie widać na ekranie a także mamy komendę ataku, która uaktywnia się w momencie, kiedy podpłyniemy do jakiegoś statku. Na samym ekranie głównym mamy oczywiście wodę, duuuużo wody, wszelkie lądy, wyspy, wysepki, rafy, osady, miasta, indiańskie wioski, jezuickie misje, pirackie osady i oczywiście inne statki. Możemy także natknąć się na burzę, której lepiej unikać ze względu na stan zdrowia naszego ożaglowania.     Możemy wpłynąć do każdego miasta albo osady, w której też możemy zrobić wiele pożytecznych rzeczy, np. porozmawiać z gubernatorem, który od razu wręczy nam list żelazny uprawniający do łupienia wrogich statków a także obiecuje nam wyróżnienia za pomoc. Generalnie możemy odwiedzać gubernatorów każdej nacji a w naszym menu możemy dowiedzieć się także, kto z kim toczy aktualnie wojnę albowiem atakowanie jednych automatycznie wywołuje wdzięczność drugich, za co mogą na nas z ich strony spaść liczne wyróżnienia i tak możemy być awansowani (można uzyskać maksymalnie osiem stopni awansu u każdej z nacji) co przekłada się na wiele korzyści np. na lepsze traktowanie przez handlarzy i darmowe naprawy statków w portach należących do danego kraju. Jeżeli będziemy stawali się coraz słynniejsi będziemy mieli też możliwość wyru... poderwania córek gubernatorów, co też może przedłożyć się na liczne korzyści.

Ale ten widok jest wielki


Po wyjściu od gubernatora możemy pohandlować z handlarzem i sprzedać mu towary, które dziwnym trafem znalazły się na naszym pokładzie, możemy też kupować – ceny każdego towaru są inne w różnych miastach, dlatego warto też wiedzieć, gdzie najdrożej możemy sprzedać zrabowane towary. Albo zaopatrzyć się w jedzenie, niezbędne do przeżycia naszej załogi na pełnym morzu (na niepełnym zresztą też). Handel zresztą nie jest łatwy albowiem kupiec ma do dyspozycji ograniczoną ilość gotówki i towaru na swoim składzie, chyba, że mamy wysoki stopień, co może wpłynąć na ilość gotówki, jaką kupiec może poświęcić na handlowanie z nami.

Bardzo ważnym miejscem jest oczywiście tawerna. To tam możemy rekrutować nowych marynarzy, kupić jakiś wartościowy przedmiot od jakiegoś obieżyświata lub uzyskać od niego mapę z zaznaczonym miejscem ukrycia jakiegoś skarbu (co uważam trochę za nienaturalne – gdybym miał taką mapę to sam bym dymał po ten skarb a nie sprzedawał mapę za marne grosze). Możemy też poflirotwać z barmanką, która np. wskaże nam miejsce pobytu jednego z piratów z czołowej dziesiątki albo da nam cynk o statku, który na swoim pokładzie przewozić może sporo gotówki). Możemy też pogadać z barmanem i od niego uzyskać jakieś ciekawostki.      Po wyjściu chwiejnym krokiem z tawerny możemy skierować się do portu, gdzie oczywiście możemy naprawić nasz statek, sprzedać zdobyczne okręty a także ulepszyć niektóre elementy statku. Ulepszeń trochę jest, ale trzeba zwiedzić parę miast albowiem jedno miasto może zaoferować tylko jedno ulepszenie – np. lepsze żagle, wzmocnienie konstrukcji czy specjalistyczna amunicja do dział, co jest ważnym elementem, generalnie bowiem podczas morskiej potyczki możemy dysponować aż trzema rodzajami amunicji. Pierwszym z nich są zwykłe okrągłe kule, którymi dysponuje każdy statek a które mają największy zasięg i ogólne właściwości niszczące, np. wrogie działa i eliminujące wrogą załogę a także powodujące najszybsze zniszczenie statku. Drugim typem amunicji są podwójne kule połączone łańcuchami, przeznaczone do niszczenia ożaglowania statku, niestety ich zasięg jest już dużo krótszy niż normalnych kul. Trzecim typem są kartacze, mają najmniejszy zasięg, ale ich głównym zadaniem jest eliminacja wrogiej załogi z jak najmniejszą szkodą dla statku. Jeżeli więc zamierzamy toczyć dużo morskich bitew to szybko należy się zaopatrzyć we wszystkie rodzaje amunicji.

W mieście możemy także podzielić łupy między załogę – jest to niestety krok niezbędny, gdy morale naszej załogi po zbyt długim pływaniu z nami spadną albo zaczną się dezercje. W tym momencie cała zdobyta do tej pory kasa zostaje podzielona po równo, ze statków jakie mamy zostaje nam tylko flagowy (dlatego warto sprzedać przedtem resztę statków) i gramy dalej z okrojoną załogą, gdyż większa część po podziale łupów idzie swoją własną drogą. Jest to też jedyny moment w grze, kiedy możemy przejść na wyższy stopień trudności – można tylko w górę, więc trzeba uważać, czy aby nie przeceniamy naszych sił. Bo jak potem byle barka z jednym zepsutym działem będzie nam spuszczać łomot to gra może się zrobić nieciekawa.

     No ale najwyższy czas opuścić miasto i ruszyć na łowy. Kiedy podpłyniemy blisko jakiegoś statku możemy go zaatakować, pamiętajmy jednak, że ustawienie okrętów w momencie wydania rozkazu ataku zostaje potem przeniesione na plac bitwy – warto podejść od strony, z której np. będziemy mieli lepszy wiatr.
Czego nie wiemy to się dowiemy


     Kiedy już zaatakujemy przenosimy się na pole bitwy, gdzie nasz statek i przeciwnik zaczynają harcować wokół siebie, posyłając sobie śmiercionośne salwy. Podczas bitwy kierujemy podobnie jak na głównym ekranie a salwy wystrzeliwać możemy klawiszem ataku, przy czym na szczęście inteligentnie rozwiązano kierunek wystrzeliwanych pocisków – nie musimy wskazywać, z której burty ma paść salwa, komputer sam się tego domyśla, dzięki czemu nie zdarzy nam się sytuacja, że podpływamy prawą burtą do przeciwnika a salwę puszczamy lewą. Chociaż być może dzięki temu nasz przeciwnik padłby sam, ale ze śmiechu, jednak takiej opcji nie ma.      Po lewej stronie ekranu mamy pasek pokazujący stan naładowania dział. Im więcej załogi tym szybciej nasze działa będą się ładować, co też ma oczywisty wpływ na efekt walki. Kiedy już wystarczająco sobie postrzelaliśmy i wydaje nam się, że nasz przeciwnik ma dość, możemy przejść do abordażu, czyli po prostu podpływamy do statku, w tym momencie czekają nas dwa rozwiązania - albo przeciwnik ma już na tyle dość, że poddaje się bez walki (często po ciężkim ostrzale wrogi statek może wywiesić białą flagę, która wiadomo co oznacza) albo jednak trzeba będzie się jeszcze trochę namachać. Teraz właśnie przydadzą się nasze umiejętności szermiercze, dopadamy bowiem kapitana statku i to od naszej walki zależeć będzie, czy statek zdobędziemy czy nie.

Salwa burtowa uspokoi każdego wroga


    Szermierką kierujemy również za pomocą klawiatury numerycznej (zresztą w tej grze praktycznie wszystkim będziemy kierować tą klawiaturą) a do wyboru mamy trzy rodzaje pchnięć, trzy uników i jeden rodzaj plaskacza, w przypadku kiedy chcemy gościa odepchnąć. Pokonanie kapitana oznacza zdobycie statki i całej jego zawartości. Może też się zdarzyć, że część załogi będzie chciała przejść na naszą stronę albo na pokładzie jest jakiś specjalista, którego obecność na naszym statku może być przydatna. Mamy też do wyboru zatopienie statku albo jego zachowanie np. w celu późniejszej sprzedaży, jednak aby zachować statek musimy poświęcić część naszej załogi, która będzie musiała kierować zdobytym statkiem, co może wpłynąć na osłabienie naszego potencjału w przypadku kolejnej morskiej bitwy. Jeżeli zachowamy zdobyty statek będzie on wiernie podążał za naszym okrętem flagowym.     Przeciwników do obicia na morzu możemy znaleźć naprawdę dużo – od miniaturowych łodzi indiańskich przez przemytnicze sloopy (szybkie i zwinne stateczki) po galeony, często pływające pod eskortą (im większa eskorta tym zapewne bardziej cenny ładunek). W takim wypadku jeśli zaatakujemy galeon będziemy musieli się jeszcze liczyć z jednoczesną potyczką z eskortą, która łatwo nam nie przepuści.      Ale nie same bitwy morskie nas tu czekają. Możemy zdobywać również wrogie miasta (tylko w przypadku jeśli jesteśmy w stanie wojny z daną nacją), ostrzeliwać fortece z morza (trochę minęło zanim się zorientowałem, że można to robić za pomocą spacji w głównym ekranie gry), poszukiwać ukrytych skarbów (aczkolwiek ukrycie skarbu pod wielkim oznaczonym głazem z paroma innymi dodatkami, widocznymi nawet z kosmosu nie uważam za świetny pomysł), lub zakradać się nocą po wrogim mieście w celu obudzenia gubernatorka lub wizyty w karczmie - oczywiście najlepiej omijając nocne warty.      Same miasta tez możemy zdobywać - albo atakując z morza albo zawczasu lądując nasza załoga nieopodal i szturmować od lądu, na jedno wychodzi bo i tak musimy na ląd zejść aby wedrzeć się w zabudowania - mamy wtedy do czynienia z rasową strategią. Jednostki są podzielone w zależności od typu, mają różne współczynniki obrony i ataku, mamy różne rodzaje terenu jak. np. wzgórza, lasy i obszary skaliste, nie do przejścia. Ten element gry również dostarcza wiele rozrywki, jeżeli uda nam się pokonać wojska broniące miasta będziemy mogli „posadzić” tam gubernatora nacji, która nam najbardziej pasuje i zagarnąć łupy rzecz jasna.      Wracając jeszcze do szermierki – nie tylko na statkach będziemy mieli możliwość użycia pomachania mieczem. Może też się nam przytrafić przygoda w tawernie, kiedy będziemy chcieli np. poflirtować z barmanką, „obrabianą” aktualnie przez jakiegoś pięknisia w kapeluszu. Jeżeli się uprzemy dojdzie do bójki w tawernie i lepiej, żebyśmy takiej walki nie przegrali – odsiadka w kiciu może źle wpłynąć na nasze samopoczucie. A wygrać nie jest łatwo i można sądzić, że jest to najtrudniejszy element w całej grze. Powiem wam jednak jedno, jest bowiem coś o niebo trudniejszego niż walka na miecze, coś, co jest bardzo ważne, ale tak niedostępne że aż demotywujące. Mianowicie... taniec. Tak, zgadza się, oprócz wprawnego machania mieczem trzeba jeszcze umieć wprawnie machać nogami w rytm przebojów z XVII wieku. Co prawda pomogą nam w tym np. specjalne buty i inne tego typu gadżety, zakupione gdzieś w odległych portach, ale powiem wam jedno – jak nie umiecie tańczyć to nie wyrwiecie żadnej gubernatorskiej córeczki.      Wszystko zaczyna się w momencie, kiedy wysoko awansujemy i śliczna córka gubernusia zacznie się nami interesować, proponuje nam wtedy pójście na bal a to, jak się na tym balu spiszemy wpływa na to, czy oberwiemy kosza czy coś znacznie fajniejszego. Naszymi krokami kierujemy oczywiście klawiaturą numeryczną (no przyznajcie, nie spodziewaliście się tego :) ) a pic polega na tym, żeby tańczyć tak, jak nam panna pokazuje. Problem w tym, że nie jest łatwo dostrzec co pokazuje a jeszcze trudniej wykonać, jeśli spóźnimy się choć 0,0001 sekundy to nasz bohater zamiast majestatycznego kroku wykona coś ala potknięcie skoczka narciarskiego przy lądowaniu. Jeśli za dużo tego typu pomyłek popełnimy to dostaniemy po tańcu kosza jak stąd do NYC ale jeśli jakimś niesamowitym cudem uda nam się zatańczyć jak trzeba możemy liczyć na wiele korzyści – np. upominki w postaci rzadkich przedmiotów jak elegancki zestaw świetnie wyważonych mieczy albo mapę z zaznaczonym zaginionym miastem starożytnych Indian. Scen łóżkowych brak. Od siebie szczerze dodam, że wolę walkę z pięcioma fregatami naraz niż taniec z córką gubernatora.      Pływając po całej okolicy natrafiamy co chwila na jakieś mapy z zaznaczonymi skarbami albo inne ciekawostki. Wykonanie misji umożliwia znalezienie następnych ciekawych rzeczy do wyjaśnienia/zwalczenia/wygrzebania. Oprócz poszukiwania własnej rodziny i ustawicznego młócenia biednego Barona Raymondo, który wskazuje nam co jakiś czas, gdzie przebywają poszczególni członkowie porwanych krewnych, szukamy także skarbów ukrytych przez piartów z pierwszej dziesiątki a także staramy się dotrzeć na szczyt wspomnianej listy „dziesięciu”. Najszybszym sposobem jest wykoszenie konkurencji a informacje o tym, gdzie mogą przebywać piraccy kapitanowie możemy uzyskać najczęściej w tawernie. Możemy też wykonywać inne misje, np. eskortować statek z osadnikami albo okręt wiozący nowego gubernatora do jakiejś zapadłej dziury (jeżeli nam się znudzi eskorta to możemy np. eskortowanych po prostu zatopić :) ).      Jest w tej grze naprawdę mnóstwo rzeczy, które można robić i czasami zdarza się, że nie wiemy „w co ręce włożyć” – czy płynąć po skarb czy może znowu zmasakrować Barona Raymondo. Często możemy znaleźć informacje, że np. poszukiwana przez nas osoba ileś tam dni temu wypłynęła z poty A do portu B co np. daje nam szansę przechwycenia jegomościa po drodze. Na nudę w każdym razie na pewno nie będziemy narzekać.      Bardzo pomocną usługą jest encyklopedia – każda nazwa jakiegokolwiek przedmiotu, czynności jest w niej umieszczona, to w niej dokładnie dowiemy się, jakie parametry mają np. okręty, co to jest „galleon” (choć to pewnie wszyscy wiedzą) i sporo różnych innych wyrażeń. Generalnie skarbnica wiedzy niezbędna każdemu szanującemu się piratowi.      Czas chyba przejść do jednej z ważniejszych kwestii, a mianowicie grafiki. Cóż, na pewno w porównaniu z poprzednikiem wygląda wspaniale :) jeśli chodzi o wstawki filmowe, wyglądają one tak jak demko – czyli w normie. Nie są jakieś super ale na szczęście beznadziejne też nie są. Natomiast sama gra prezentuje się dosyć bogato – woda pływa, wyspy leżą, fale falują, burze przechadzają się po całej mapie, bitwy znikają za chmurami eksplodujących kul, salwy armatnie przechylają statek na bok – to wszystko wygląda naprawdę ładnie i bez porównania z poprzednikiem. Zamysł producenta, aby odmłodzić grafikę i przystosować ją do naszych standardów na pewno się powiódł – nie otrzymujemy produktu bezkonkurencyjnego, który swoją grafiką zmiótłby dzisiejsze gry do śmietnika, ale wygląd jest jak najbardziej poprawny. Wymagania sprzętowe nie są zbyt duże, jednak osoby ze słabszym sprzętem muszą liczyć się ze znacznym zmniejszeniem ilości detali, gdyż inaczej gra moooooożżżżżżeeeeeee chhhhhooooddddzzzzićć ssssttrraaaaasssznnnniiiieee wooollllllnnnoooo, szczególnie w czasie bitew lądowych czas przejścia jednostki z jednego kwadratu terenu do drugiego może trwać ciut za długo. Ale nie trzeba mieć superrakiety, żeby swobodnie grać. Tym bardziej, że grafika jednak nie jest tu najważniejsza.      Dźwięki też można nazwać „poprawnymi” – w czasie bitew na morzu salwy burtowe naprawdę brzmią jak salwy burtowe (choć osobiście w realu nigdy takiej nie słyszałem) ale świst kul i trafienie we wrogi statek wyzwalają trzask ścinanych masztów, krzyki załogi a nasz statek, poddany silnemu wiatrowi skrzypi czasem nawet bardziej niż wiatraczek w obudowie mojego kompa, w którym właśnie łożyska odmawiają równego chodzenia. Chociaż zdecydowanie bardziej wolę skrzypienie statku.      W grze można znaleźć też kilka niedoróbek np. zdarzyć się może, że bitwa morska rozgrywa się tuż obok miasta, parę razy wrogi statek „wpłynął” do portu a nawet na ulice miasta w ucieczce przede mną, oczywiście nie uciekł mi przez to, on tam był, ale zasłonięty przez miasto (co i tak nie ratowało od kul) ale taka drobna niedoróbka wpadła mi w oko. Inną jest np. realizm w czasie bitwy morskiej w przypadku używanej amunicji – jeżeli mamy załadowane działa np. amunicją kartaczową i nagle przyjdzie nam ochota na dowalenie przeciwnikowi z normalnej amunicji to wystarczy przełączyć amunicję – brak efektu czasowego zmiany amunicji, co owszem ułatwia grę, ale niweluje realizm.      Inną sprawą jest np. odnajdywanie członków naszej rodziny – każdy z osobna jest zamknięty gdzieś na jakimś pustkowiu w niewielkiej chatce, którą po znalezieniu „z kopa” otwiera nasz bohater i wpada w ramiona szczęśliwej siostry/ciotki/wujka/psa itp. Autorzy mogliby pokusić się o większe skomplikowanie tego elementu.      Ale jednak to są naprawdę niewielkie błędy, które mam nadzieję za 17 lat zostaną poprawione a które nie mają wpływu na najważniejsze – na ogromną grywalność. To nie jest gra na dwa dni, do tej gry, której gatunek zresztą ciężko określić, trzeba zasiąść na długo i na pewno wciągnie ona gracza. Myślę, że ci, którzy czekali na tę grę od 17 lat nie zawiodą się a ci, którzy nie grali w Pirates! a lubią akcję+zręcznościówki+strategię to powinni po Sid Meier’s Pirates! sięgnąć. Firaxis stanęło na wysokości zadania i stworzyło grę, która z podniesioną głową może spojrzeć w twarz swojej poprzedniczce i przykuć do monitorów na długi czas (tak jak mnie), grę, która swoim rozmachem zaprzątnie nam głowę i długo w niej zostanie. Zresztą samo polaczenie: profesjonalna marka Firaxis, legendarna marka Atari i równie legendarna gra a do tego naprawdę dobre wykonanie sprawiają, ze mamy produkt naprawdę dobry, który spokojnie wysuwa się na czoło gnającego dziś po szosach peletonu nowych gier. A jak po skończonej rozgrywce najlepiej... rozpocząć jeszcze raz, od razu na trudniejszym poziomie i sprawdzić, czy się naprawdę na piratów nadajemy.        Sid Meier’s Pirates na polski rynek wejdzie w lutym 2005 roku w polskiej wersji językowej a wydawcą będzie nie kto inny jak CD Projekt, więc o jakość lokacji możemy być spokojni. Gra zajmuje około 1 GB i mieści się na dwóch płytach, pierwszej i drugiej. Sugerowana cena detaliczna - 129,90 PLN.      No to ja już muszę iść, bo kolejna córeczka gubernatora coraz bardziej się niecierpliwi i zaczyna krzywo na mnie patrzeć, zaraz zacznie tupać..., ech, ja chcę mój okręt...

MIN: Procesor 1 GHz, 256 RAM, Karta Graficzna 32 MB

ZAL: Procesor 1 GHz, 256 RAM, Karta Graficzna 64 MB

Godny następca prastarej legendy



Keiran:
Kolega Pshemozz przedstawił tutaj piratów tak szczegółowo ze naprawdę nie mam wiele do dodania. W jedynkę zagrywałem się jeszcze na Amidze i grałem w nią przez parę lat, z przerwami oczywiście. Na remake czekałem bardzo długo z ogromnymi obawami, bo tego typu rzeczy na ogół się nie udają. Tym razem jednak okazało się, ze oryginalna gra jest nadal tak dobra i rozbudowana, ze wystarczy ja podkolorować i swobodnie można w nią grać miesiącami. Jedna z najlepszych gier 2004 i tyle, wg mnie warta oceny 9,5




  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   17